Jakiś czas temu dostałam do
przetestowania próbki kosmetyków firmy Earthnicity Minerals. Do tej pory raczej
nie używałam kosmetyków mineralnych, dlatego chętnie je przetestowałam.
Testy rozpoczęłam od podkładów,
niestety okazało się, że trzy odcienie, które otrzymałam: Natural light,
alabaster i porcelain były dla mnie za jasne (mimo, że z natury jestem
bladolicą blondynką, to latem moja skóra bardzo szybko się opala). Ale
poradziłam sobie z tym problemem dosypując do podkładu odrobinę bronzera
(sunkissed shimmer), który przyciemnił odcień.
Podkład nakładałam na skórę pędzlem
typu flat top. Na początku pędzel odrobinę zwilżyłam hydrolatem różanym,
uzyskałam tym samym efekt bardzo mocnego krycia, cera wyglądała ładnie i
jednolicie, jednak jak dla mnie, zbyt ciężko jak na letni makijaż. Spróbowałam
więc ponownie, tym razem suchym pędzlem i efekt był o niebo lepszy. Byłam
naprawdę zadowolona z tego jak wyglądała po nim moja cera – wygładzona, kolor
ujednolicony, i delikatnie rozświetlona (zasługa odrobiny bronzera, który posiada
złociste drobinki), cera wyglądała bardzo naturalnie i nie było efektu maski.
Ponadto podkład ma matowe wykończenie, dlatego nakładanie na niego warstwy
pudru jest jak dla mnie zbędne.
Jeśli chodzi o trwałość, to podkład
utrzymuje się cały dzień ale przy mojej mieszanej cerze wymaga dwóch, lub
trzech poprawek w ciągu dnia (jak zresztą każdy podkład, którego używałam).
Przez poprawki rozumiem zmatowienie cery pudrem sypkim. Cerę w ciągu dnia
matowiłam pudrem Velvet HD. Puder jest transparentny. Bardzo dobrze nadaje się
do zmatownienia cery i utrwalenia makijażu. Nie pozostawia białej warstwy i
ładnie stapia się ze skórą, wydaje się być też bardzo wydajny. Jedyne do czego
mogłabym się przyczepić to dość wysoka cena kosmetyku.
Jeśli chodzi o bronzer, to ja używam
tego typu kosmetyków jedynie do podkreślenia kości policzkowych (pasek pod
kości policzkowe) i ten bronzer (sunkissed shimmer)ze względu na połyskujące wykończenie jakie
daje nie bardzo się do tego nadaje. Ale jeśli ktoś chce go użyć na policzki
zamiast różu, to przy opalonej skórze uzyska ładne rozświetlenie i podkreślenie opalenizny.
Otrzymałam także dwie próbki róży do
policzków w odcieniach delicate i sweet pink. Jeśli chodzi o pierwszy z nich to
jest to bardzo bardzo jasny delikatny róż, który ładnie będzie wyglądał na
dziewczynach o jasnych cerach (dla mnie na zimę). Natomiast sweet pink jest już
dużo ciemniejszy i ma wyraźnie ciepły odcień, taki kolor dobrze pasuje do mojej
opalonej cery, jednak polecam go wyłącznie osobom o ciepłym typie urody. Róże są
bardzo mocno napigmentowane, dlatego też bardzo wydajne. Trzeba uważać, żeby
nie przesadzić z ilością, na oba policzki wystarczy dosłownie odrobina
kosmetyku. Róż nie ściera się i nie blaknie, ładnie utrzymuje się przez cały
dzień.
Jeśli chodzi o korektory, to
nakładane punktowo, zwilżonym pędzelkiem kryją bardzo dobrze. Nie wiem jak
radzą sobie z większymi niedoskonałościami, bo moja cera ostatnio wygląda
zaskakująco dobrze, więc nie miałam okazji dokładnie sprawdzić ich możliwości. Mogę
jeszcze dodać, że w przypadku podkładów w płynie, kremie czy kompakcie,
korektor zawsze nakładałam na podkład, w przypadku kosmetyków mineralnych
wydaje mi się, że lepszy efekt uzyskamy nakładając najpierw korektor a później
podkład.
Ostatnim produktem jest puder
rozświetlający Silk Glow Light. Rozświetlacz nakładałam na kości policzkowe nad
różem. Puder nadaje cerze ładnego blasku, przy czym nie wygląda tandetnie.
Plusem jest też jego neutralny kolor, dzięki, któremu sprawdzi się zarówno u
posiadaczek ciepłej i zimnej karnacji.
Kosmetyki są bardzo wydajne, początkowo
wydawało mi się, że 0,5 grama w przypadku podkładu będzie za mało jak na jedno
użycie, ale okazało się, że taka próbka wystarcza w sam.