Jako, że jestem wielką wielbicielką wszelkich balsamów do
ust nie mogłam oprzeć się pokusie kupienia tak już osławionego Baby Lips.
Balsamy te od niedawna dostępne są w Polsce i chyba wiele dziewczyn ma ochotę
je przetestować, bo jak byłam w rossmanie, na półce pozostały zaledwie trzy
sztuki. Dlatego też nie miałam wielkiego wyboru jeśli chodzi o zapach i kolor
(tylko peppermint i pink punch), a że bardzo lubię kolor różowy, bez
zastanowienia sięgnęłam po pink punch.
Po pierwszym wymazianiu nim ust byłam trochę rozczarowana –
nie sądziłam, że balsam będzie nadawał ustom kolor. Później jednak uznałam to
za jego zaletę a nie wadę, bo kolor nawet mi się spodobał – jest to bardzo
delikatny, lekko cukierkowy róż. Jeśli chodzi o zapach, to kojarzy mi się z
dzieciństwem i gumą „kulką” ;) – bardzo słodki, taki pudrowy.
Opakowanie jest bardzo kolorowe, niektórym może wydawać się
tandetne, ale mnie się podoba. Poza tym jest bardzo wytrzymałe, zamarłam kiedy
pierwszego dnia upadło mi na ziemię i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że nic
nie popękało. Sztyft jest bardzo twardy i myślę, że balsam będzie wydajny.
Teraz trochę o właściwościach pielęgnacyjnych kosmetyku, no
a te niestety już tak nie zachwycają. Balsam nawilża usta ale nie jest to mocne
nawilżenie. Nie poradzi sobie ze spierzchniętymi, popękanymi ustami, ale pomoże
utrzymać w dobrej kondycji wypielęgnowane usta. Konsystencja balsamu nie jest
tłusta i właściwie nie czuć go na ustach, a co najważniejsze - nie lepi się.
Nie wiem czy kupię go ponownie. Trochę kusi mnie
przetestowanie innych wariantów kolorystycznych a w szczególności cherry me.
Baby Lips nie jest drogi, kosztuje 9,90 zł., ale z drugiej strony za taką kwotę
możemy już dostać balsam, który działa dużo lepiej, chociażby carmex czy
blistex, ale trzeba przyznać, że nie mają one takiego uroku jak Baby Lips ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz