piątek, 26 lipca 2013

sobota, 20 lipca 2013

Technic Electric Beauty

Ostatnio sporo czasu poświęcam eksperymentowaniu z makijażem, dlatego na mojej półce wciąż pojawiają się nowe kosmetyki. Kilka dni temu skusiłam się na zakup paletki cieni Electric Beauty firmy Technic. Paletkę kupiłam ze względu na jej niską cenę (ok. 14 zł.) i piękne perłowe, wakacyjne kolorki cieni. Stwierdziłam, że nawet jeśli cienie okażą się kiepskie, to i tak nie stracę wiele. Po przetestowaniu okazało się, że cienie są bardzo mocno perłowe, ale według mnie nie jest to tandetny, przesadzony połysk. Oczy pomalowane cieniami wyglądają świetliście i świeżo. Pigmentacja cieni nie jest zła, co prawda nałożone na oko nie są już tak intensywne jak w paletce, ale kolory i tak są dość mocno widoczne. Czytałam gdzieś recenzję, w której dziewczyna twierdziła, że cienie źle się nakłada i kolory się ścierają. Osobiście nie zauważyłam takiego problemu, dla mnie aplikacja cieni jest bardzo przyjemna a cienie nałożone na bazę utrzymują się na powiekach cały dzień. Tak więc, jeśli szukacie kolorowych cieni w przystępnej cenie, polecam Wam paletkę Technic.  

technic electric, paleta cieni, paleta technic, cienie technic electric, kolorowe cienie do powiek


technic electric, paleta cieni, paleta technic, cienie technic electric, kolorowe cienie do powiek

Tak cienie prezentują się na skórze, ale na żywo nie błyszczą się aż tak mocno.

technic electric, paleta cieni, paleta technic, cienie technic electric, kolorowe cienie do powiek

Na koniec makijaż wykonany paletką Technic Electric Beauty.


technic electric, paleta cieni, paleta technic, cienie technic electric, kolorowe cienie do powiek, kolorowy makijaż, nonowy makijaż, neon make up

technic electric, paleta cieni, paleta technic, cienie technic electric, kolorowe cienie do powiek, kolorowy makijaż, nonowy makijaż, neon make up




czwartek, 18 lipca 2013

Let's go back to the 50's!

Bardzo lubię przygotowywać różne tematyczne stylizacje. Jakiś czas temu stworzyłam stylizację inspirowaną latami 50-tymi. Jeśli chodzi o modę z tamtych czasów, jest to zdecydowanie mój ulubiony okres. Kiedy oglądam amerykańskie filmy, które powstały w latach pięćdziesiątych czasem, mimo niespecjalnie wciągającej fabuły patrzę na ekran i nie mogę oderwać wzroku, zachwycając się wspaniałymi strojami, fryzurami i makijażami. Podoba mi się perfekcyjny wizerunek kobiety z tamtego okresu, u której wszystkie elementy stroju były dopracowane w najdrobniejszym szczególe. W obecnych czasach, często nie przywiązujemy zbyt dużej wagi do tego co mamy na sobie, zdarza nam się biegać do sklepu w dresach, bez makijażu i z włosami w nieładzie, bo tak na prawdę, która z nas miała by czas i cierpliwość żeby co rano układać misterną fryzurę i tracić godzinę na stworzenie perfekcyjnego makijażu? No cóż, daleko nam niestety do perfekcyjnych pań domu i wielkich gwiazd kina z lat pięćdziesiątych, ale czasy się zmieniają a wraz z nimi moda i model życia. Nie przeszkadza to jednak w tym, aby raz na jakiś czas, na specjalną okazję cofnąć się w czasie o 60 lat J.

pin up, 50's, lata 50, lata pięćdziesiąte, 50's fashion, 50's make up

pin up, 50's, lata 50, lata pięćdziesiąte, 50's fashion, 50's make up


poniedziałek, 15 lipca 2013

Kolorowe cienie do powiek

Jakiś czas temu postanowiłam skompletować zestaw kolorowych, mocno napigmentowanych cieni do powiek. Chodząc po sklepach i przeglądając allegro doszłam do wniosku, że trudno jest znaleźć ładne, intensywne cienie w przystępnej cenie. Początkowo zastanawiałam się nad zakupem paletki Sleek, niestety paletki te są dostępne jedynie na allegro i w sklepach internetowych, więc nie da się sprawdzić jak kolory wyglądają w rzeczywistości i jak jest z ich pigmentacją. Poza tym z paletkami zazwyczaj jest tak, że np. na 8 kolorów podobają mi się 4, dlatego też zrezygnowałam ze Sleek'a. Ostatecznie mój wybór padł na pigmenty Kobo i cienie Inglot. Poniżej przedstawię Wam recenzję moich kolorowych cieni - może dla kogoś okaże się ona przydatna.

Zacznę od pigmentów Kobo.

pigmenty, kolorowe cienie, mozno napigmentowane cienie,
Kolory od lewej: 403 True Red, 407 Grape, 409 Emerald, 401 Sunny Yelow, 408 Cornflower.

Pigmenty kupiłam na promocji w Naturze. Za niektóre odcienie zapłaciłam 4,80 za inne 6,50 a za pozostałe 9,90. Nie wiem do końca jak to jest z tymi cieniami, ponieważ na stronie producenta widnieje cena 9,90 a w Naturze cena regularna to 19,90. Kolory pigmentów mnie osobiście zachwycają, wybór odcieni jest dość duży, choć przyznam, że mogło by ich być więcej. Pigmenty rozprowadzają się dobrze, ja nakładam je pędzelkiem. Podczas aplikacji odrobinę się osypują, ale w przypadku pigmentów jest to chyba normalne. Makijaż utrzymuje się długo, pigmenty nie rolują się i nie zbierają w zagłębieniach powieki. Kolory są całkowicie matowe, nie mają żadnych błyszczących drobinek.

Tak kolorki prezentują się na skórze:

pigmenty, kolorowe cienie, mozno napigmentowane cienie,

A tak gdy nałoży się je dodatkowo na bazę (ja używam Artdeco):

pigmenty, kolorowe cienie, mozno napigmentowane cienie,

Innymi kolorowymi cieniami jakie posiadam są cienie marki Inglot. Różowy Inglot NF; czerwony, zielony i pomarańczowy Inglot Sprint Super Star:

cienie Inglot, Sprit Super Star, mocno napigmentowane cienie

Różowy cień jest matowy i mocno napigmentowany, cienie Sprint Super Star mają małe błyszczące drobinki, które bardzo ładnie rozświetlają oko. Cienie nakłada się dobrze, ale żeby uzyskać wyraźniejszy kolor, trzeba nałożyć kilka warstw. Co do trwałości cieni nie mam żadnych zastrzeżeń. Cena jednego cienia to ok 10 zł.

Poniżej kolorki cieni na skórze:

cienie Inglot, Sprit Super Star, mocno napigmentowane cienie
Po lewej bez bazy, po prawej z bazą.
W mojej kolekcji kolorowych cieni brakowało jeszcze błękitnego, błyszczącego cienia i chcąc zaoszczędzić skusiłam się na paletkę firmy Lovely (ok. 10,50 zł.):

cienie Lovely, mocno napigmentowane cienie

Zakup okazał się strasznym niewypałem. Cienie są tak słabo napigmentowane, że po nałożeniu na powiekę w ogóle ich nie widać. Można nakładać je na bazę co zdecydowanie zwiększa intensywność koloru, jednak sama aplikacja jest bardzo uciążliwa. Cień nakłada się nierównomiernie, robią się plamy i całość wygląda bardzo nieestetycznie. 

Poniżej cień nałożony na skórę:

cienie Lovely, mocno napigmentowane cienie
Po lewej be bazy, po prawej z bazą.

Na koniec zaprezentuję Wam makijaż jaki wykonałam moim zestawem kolorowych cieni.

cienie Lovely, cienie Inglot, pigmenty Kobo, mocno napigmentowane cienie, kolorowy makijaż




sobota, 13 lipca 2013

Season Sale

Sezon wyprzedaży w pełni, dlatego pokażę Wam dzisiaj zestaw z jedyną rzeczą jaką kupiłam na tegorocznych letnich wyprzedażach – białą spódniczką z H&M. Od jakiegoś czasu staram się unikać zakupów na wyprzedażach, ponieważ kiedyś często zdarzało mi się kupić coś tylko ze względu na niską cenę. Teraz kiedy bardzo duża część mojej garderoby pochodzi z second handów wydaje mi się, że ceny które proponują nam sieciówki na samym początku wyprzedaży są zdecydowanie zbyt wysokie, natomiast później kiedy ceny zaczynają ulegać kolejnym obniżkom, towar jest już przebrany, zostają albo same duże rozmiary, albo ubrania zniszczone od mierzenia i poniewierania się po ziemi, często zadeptane, porozciągane, potargane... Dlatego wole już chyba kupić jedną rzecz z nowej kolekcji, która na prawdę bardzo mi się podoba niż trzy przecenione. Tak więc moja rada dla wszystkich – nie dajcie się ponieść zakupowej gorączce i zanim coś kupicie zastanówcie się czy na pewno warto.   

vintage, retro, jeans shirt, sale

vintage, retro, jeans shirt, sale

vintage, retro, jeans shirt, sale
fot. Filip Dudek

spódnica H&M/ torebka, koszula second hand/ buty i naszyjnik Stradivarius

poniedziałek, 8 lipca 2013

sobota, 6 lipca 2013

What a terrible mess!

Co można znaleźć w mojej szafie? Zazwyczaj bałagan ;). Nie wiem jak Wy ale ja nie jestem w stanie utrzymać porządku w szafie dłużej niż tydzień... Nie chodzi o to, że po tygodniu panuje w niej  totalny nieład i wszystko leży dosłownie wszędzie, ale ustalony przeze mnie system układania ubrań (zrozumiały chyba tylko i wyłącznie dla mnie samej;) ) zaczyna ulegać powolnej destrukcji i w końcu zamiast kilku idealnie posegregowanych rządków tworzą się rządki  „wszystkiego”.

Coraz częściej zauważam też dziwną tendencję „kurczenia się” szafy ;). Mimo, że nie kupuje ubrań zbyt często, miejsca w mojej szafie wciąż ubywa.  Nadchodzą momenty, kiedy trzeba zredukować jej zawartość, co jest dla mnie dość trudne. Sama doskonale wiem, że nie chodzę w 50% ubrań, które mam w szafie ale mimo to, za każdym razem kiedy robię porządek i mam w ręku np.bluzkę, której nie ubrałam od roku, lub w ogóle nigdy jej nie założyłam i prawdopodobnie nigdy tego nie zrobię chcąc odłożyć ją na jeden ze stosów oznaczonych: „na strych”, „dla kuzynki”, „na allegro”, coś w mojej podświadomości krzyczy: „nie rób tego! Zostaw, na pewno ją jeszcze założysz”. I tak po długich walkach z samą sobą, w końcu udaje mi się rozstać (chociaż tymczasowo wynosząc na strych) ze średniej wielkości workiem ciuchów.


I tak zadowolona z efektów swojej pracy przez kilka następnych dni starannie układam każdą rzecz tam gdzie jest jej miejsce. Ale jak już mówiłam nic nie może przecież trwać wiecznie i po kilku następnych dniach z pośpiechu lub zwykłego lenistwa tworzy się nowy bałagan i cały proces rozpoczyna się od nowa...
A tak wygląda fragment wnętrza mojej świeżo uporządkowanej szafy ;)

szafa porządki ubrania wardrobe closet