Od jakiegoś czasu miałam w planach farbowanie mamie włosów
ale albo zapominałam, albo nie miałam czasu i farbowanie się przekładało i
bardzo dobrze się złożyło, bo jak zobaczyłam w jakim stanie są włosy mojej
mamy, wiedziałam już, że farbowanie nie wchodzi w grę. Włosy mimo, że gęste
były osłabione i bardzo mocno wypadały. Oczywiście zaproponowałam jej kilka
swoich sprawdzonych sposobów na wzmocnienie włosów m.in. codzienne wcieranie
odżywki jantar, ale jeśli chodzi o pielęgnacje włosów, moja mama jest bardzo
leniwa i nawet poświęcenie dziennie 3 minut na wtarcie odżywki to dla niej za
dużo. A włosy pilnie potrzebowały odświeżenia koloru, odrosty były już wyraźnie
widoczne a siwych włosów przybywało. Dlatego postanowiłam poszukać alternatywy
dla farby do włosów i tak znalazłam hennę Khadi.
Henna Khadi to farba ziołowa, sporządzona w 100% z
naturalnych składników. Nie niszczy i nie osłabia włosów, a wręcz przeciwnie –
wzmacnia je, odżywia i wyraźnie pogrubia.
Zanim zdecydowałam się na zakup, poczytałam na różnych blogach i forach opinie
i poprzeglądałam zdjęcia jakie dziewczyny wystawiały po farbowaniu. U
niektórych efekt był bardzo widoczny a u innych prawie go nie było. Jednak
żadna z nich nie narzekała na kondycję włosów po farbowaniu, wszystkie były zgodne
co do pogrubiających włosy właściwości henny. Po dokształceniu się w tematyce
henn do włosów, zamówiłam farbę Khadi. Zdecydowałam się na orzechowy brąz
(naturalny kolor mamy to ciemny zimny brąz), nie chciałam, żeby kolor wyszedł
za mocny i chciałam uniknąć czerwonych refleksów. Najbardziej obawiałam się
tego, że farba nie pokryje siwych włosów. Sam producent radzi w celu pokrycia
siwych włosów dwustopniowe farbowanie - najpierw za pomocą henny naturalnej
Khadi (farbuje włosy na czerwono) a następnie wybranego odcienia brązu. Nie
wiedziałam, czy efekt zafarbowanych henną włosów spełni moje (czy też raczej
mojej mamy) oczekiwania, dlatego nie chciałam już na samym początku tracić
pieniędzy na dwie henny (naturalną i brązową). Stwierdziłam, że zafarbuję włosy
na orzechowy brąz i jeśli efekt będzie fajny, ale siwe włosy nie zostaną
pokryte, to następnym razem dokupię jeszcze hennę naturalną i zrobię farbowanie
dwustopniowe.
Do farbowania potrzebujemy: szklaną miseczkę, drewnianą
łyżkę, wodę, grzebień do farbowania włosów, ręcznik do ochrony ubrania przed
pobrudzeniem farbą, czepek foliowy albo woreczek, ręcznik lub czapkę, którą
założymy na pokryte henną i foliowym czepkiem włosy (w celu ich ogrzania).
Przygotowanie: hennę wsypujemy do szklanej miseczki (ja
wsypałam połowę opakowania - ok. 50 gramów) uważając przy tym żeby nie wdychać
proszku i zalewamy wodą o temperaturze ok. 50 stopni (taką temperaturę ma woda,
która jest gorąca ale już nie parzy) i dokładnie mieszamy, tak żeby pozbyć się
grudek. Henna powinna mieć konsystencję gęstej śmietany, tak żeby nie spływała
z włosów ale też żeby można ją było dobrze rozprowadzić na całych włosach. Niektóre
kolory henny można zalać czarą herbatą albo kawą i zostawić przygotowaną
mieszankę na 12 godzin przed nałożeniem na włosy, można też dodać trochę soku z
cytryny i trochę czerwonej papryki. Kolor, który ja kupiłam jest chyba
najprostszy w przygotowaniu i nie wymaga, żadnych specjalnych dodatków. Taką
dobrze rozmieszaną hennę nakładamy na umyte, wilgotne włosy (włosy musza być
umyte szamponem bez silikonów, ja dzień przed farbowaniem zrobiłam mamie
oczyszczającą mieszankę z szamponu babydream i glinki ghassoul żeby oczyścić
włosy z nawarstwionego silikonu) na 30 minut do dwóch godzin. Ja kazałam mamie
trzymać ją na włosach dwie godziny dla uzyskania wyraźniejszego koloru, ale
teraz myślę, że spokojnie można ją trzymać dłużej, nawet ze 4 godziny. Henna w
miarę stygnięcia gęstnieje, dlatego po nałożeniu na połowę włosów musiałam
dolać do miseczki trochę wody. Miałam moment, w którym myślałam że zrobiłam za
mało mieszanki i będę musiała dorobić, ale na szczęście jakoś udało mi się ją
rozprowadzić na całych włosach. Po nałożeniu henny założyłam na głowę foliowy
czepek (dołączony do farby) a na niego starą, polarową czapkę i podgrzałam
trochę głowę suszarką. Po dwóch godzinach dokładnie spłukałam włosy i z niecierpliwością czekałam aż wyschną (nie
można suszyć suszarką). Włosy po farbowaniu muszą odczekać do najbliższego mycia co najmniej 24 godziny,
najlepiej 48.
A teraz o efektach. Zaraz po farbowaniu, sam kolor włosów nie
zmienił się bardzo, ale koloryt wyrównał się, kolor stał się bardziej głęboki a włosy były naprawdę
pełne blasku. A co najważniejsze po siwych włosach nie pozostało ani śladu.
Włosy wyglądają bardzo zdrowo i naturalnie.
Włosy przed farbowaniem:
Włosy zaraz po farbowaniu:
Włosy następnego dnia rano:
Włosy umyte po 48 godzinach od farbowania:
Jak widać kolor po myciu trochę złagodniał a spodziewała się raczej przyciemnienia. Mimo to włosy wyglądają naturalnie, zdrowo i ładnie się układają. Jestem bardzo zadowolona z efektu i myślę, że pozostanę na jakiś czas przy hennie, bo po co niszczyć włosy chemiczną farbą, skoro można ją zastąpić dużo zdrowszą henną. Niestety na hennę mogą sobie pozwolić tylko te osoby, które farbują włosy na ciemne kolory. Szkoda, bo sama chętnie odświeżyłabym swój blond. Niby jest henna bezbarwna, która nie nadaje włosom koloru, tylko pogrubia je i wzmacnia (działa bardziej jak odżywka do włosów), ale w instrukcji zawarte jest ostrzeżenie, że może nadać cienkim, blond włosom zielonego odcienia, a tego chyba nikt by nie chciał...
Hennę mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim brązowo, rudo i czarnowłosym kobietom, jest to naprawdę świetna alternatywa dla tradycyjnego farbowania. Henna nie niszczy włosów, dlatego jest też dobrą opcją dla osób, które nigdy ich nie farbowały z obawy przed zniszczeniem i osłabieniem.
Nie wiem jeszcze jak jest z trwałością henny i jak często należało by powtarzać farbowanie. Ale będę obserwować włosy mamy i jak już wyrobię sobie zdanie na ten temat, na pewno o nim napisze.