Jakiś czas temu postanowiłam skompletować zestaw kolorowych, mocno napigmentowanych cieni do powiek. Chodząc po sklepach i przeglądając allegro doszłam do wniosku, że trudno jest znaleźć ładne, intensywne cienie w przystępnej cenie. Początkowo zastanawiałam się nad zakupem paletki Sleek, niestety paletki te są dostępne jedynie na allegro i w sklepach internetowych, więc nie da się sprawdzić jak kolory wyglądają w rzeczywistości i jak jest z ich pigmentacją. Poza tym z paletkami zazwyczaj jest tak, że np. na 8 kolorów podobają mi się 4, dlatego też zrezygnowałam ze Sleek'a. Ostatecznie mój wybór padł na pigmenty Kobo i cienie Inglot. Poniżej przedstawię Wam recenzję moich kolorowych cieni - może dla kogoś okaże się ona przydatna.
Zacznę od pigmentów Kobo.
Kolory od lewej: 403 True Red, 407 Grape, 409 Emerald, 401 Sunny Yelow, 408 Cornflower. |
Pigmenty kupiłam na promocji w Naturze. Za niektóre odcienie zapłaciłam 4,80 za inne 6,50 a za pozostałe 9,90. Nie wiem do końca jak to jest z tymi cieniami, ponieważ na stronie producenta widnieje cena 9,90 a w Naturze cena regularna to 19,90. Kolory pigmentów mnie osobiście zachwycają, wybór odcieni jest dość duży, choć przyznam, że mogło by ich być więcej. Pigmenty rozprowadzają się dobrze, ja nakładam je pędzelkiem. Podczas aplikacji odrobinę się osypują, ale w przypadku pigmentów jest to chyba normalne. Makijaż utrzymuje się długo, pigmenty nie rolują się i nie zbierają w zagłębieniach powieki. Kolory są całkowicie matowe, nie mają żadnych błyszczących drobinek.
Tak kolorki prezentują się na skórze:
A tak gdy nałoży się je dodatkowo na bazę (ja używam Artdeco):
Innymi kolorowymi cieniami jakie posiadam są cienie marki Inglot. Różowy Inglot NF; czerwony, zielony i pomarańczowy Inglot Sprint Super Star:
Różowy cień jest matowy i mocno napigmentowany, cienie Sprint Super Star mają małe błyszczące drobinki, które bardzo ładnie rozświetlają oko. Cienie nakłada się dobrze, ale żeby uzyskać wyraźniejszy kolor, trzeba nałożyć kilka warstw. Co do trwałości cieni nie mam żadnych zastrzeżeń. Cena jednego cienia to ok 10 zł.
Poniżej kolorki cieni na skórze:
Po lewej bez bazy, po prawej z bazą. |
W mojej kolekcji kolorowych cieni brakowało jeszcze błękitnego, błyszczącego cienia i chcąc zaoszczędzić skusiłam się na paletkę firmy Lovely (ok. 10,50 zł.):
Zakup okazał się strasznym niewypałem. Cienie są tak słabo napigmentowane, że po nałożeniu na powiekę w ogóle ich nie widać. Można nakładać je na bazę co zdecydowanie zwiększa intensywność koloru, jednak sama aplikacja jest bardzo uciążliwa. Cień nakłada się nierównomiernie, robią się plamy i całość wygląda bardzo nieestetycznie.
Poniżej cień nałożony na skórę:
Po lewej be bazy, po prawej z bazą. |
Na koniec zaprezentuję Wam makijaż jaki wykonałam moim zestawem kolorowych cieni.
tez mam baze artdeco i nawet sie sprawdza, poza jedna rzeczą - nabieraniem jej, jesli ma sie dluższe paznokcie :( poprzednio miałam lumene, ktore wyciskałam z tubki, i to było jednak dużo lepsze rozwiazanie :)
OdpowiedzUsuńmam pytanie , mogę użyć zdjęcie cieni lovely ? oczywiscie z opisem i linkiem :)
OdpowiedzUsuńpewnie :)
Usuń