Glinka Ghassoul to moja pierwsza glinka w proszku, do tej
pory, od czasu do czasu stosowałam tylko gotowe maseczki z glinką. Glinkę
kupiłam przy okazji zakupu czarnego mydła savon noir. Trochę skusił mnie opis
marokańskiego rytuału Hammam, który wygląda mniej więcej tak: zwilżamy skórę,
myjemy ją czarnym mydłem, które pozostawiamy na skórze około 5 minut, następnie
nakładamy glinkę na kolejnych kilkanaście minut, spłukujemy i smarujemy się
olejem arganowym. Olej miałam, mydło i tak planowałam kupić więc dodałam do
koszyka i glinkę, planując przygotowanie małego domowego spa dla swojej skóry
;). Kiedy przyszły moje zakupy przystąpiłam do działania. Wszystko by było
fajnie gdyby nie to, że cały proces jest straszliwie czasochłonny, najpierw
mydło i czekanie, później glinka i znów czekanie a ja nie lubię siedzieć bezczynnie,
tym bardziej, że jak już siedzę pod tym prysznicem, oblepiona glinką to jest mi
po prostu zimno, nalanie wody do wanny też nie rozwiązuje problemu bo przecież
nie mogę w niej siedzieć skoro schnie na mnie glinka… Mimo wszelkich
komplikacji zrobiłam sobie kilka razy takie spa i tak sobie myślę, że glinka
jest w nim raczej zbędna. Codziennie myje skórę ciała i twarzy czarnym mydłem,
o którym pisałam tutaj i codziennie też smaruję się olejem (niekoniecznie
arganowym, bo należy on raczej do tych droższych i smarowanie nim codziennie
całego ciała wychodziło by trochę drogo, zamiast niego używam zazwyczaj oleju
konopnego albo migdałowego) i taka pielęgnacja naprawdę służy mojej skórze.
Glinka
teoretycznie powinna: nawilżać, redukować łuszczenie skóry, pomagać w walce z
trądzikiem, oczyszczać, poprawiać wygląd skóry i ją rozjaśniać, zwiększać elastyczność,
wzmacniać strukturę skóry, oczyszczać pory i usuwać martwy naskórek. A co robi
tak naprawdę? Na pewno oczyszcza skórę i pory, które po jej użyciu są
zauważalnie zwężone. Na pewno nie nawilża, wręcz bym powiedziała, że dość mocno
wysusza, innych właściwości nie zauważyłam. I tak jak pisałam wyżej uważam, że
stosowanie jej na skórę całego ciała jest zbędne, przecież rozszerzone i
zanieczyszczone pory skóry to problem, który dotyczy raczej skóry twarzy, więc
oczyszczanie glinką całego ciała nie jest konieczne, tym bardziej, że skóra po
niej jest trochę przesuszona. Dlatego glinkę mogę polecić jako maseczkę
oczyszczającą na twarz, bo w tej roli sprawdza się całkiem dobrze.
Z glinką przeprowadziłam jeszcze jeden eksperyment, o którym przeczytałam na jakimś forum tzn. spróbowałam umyć nią włosy. Efekt jak można było się spodziewać nie był najlepszy. Mimo nałożenia na włosy po myciu odżywki i jeszcze odżywki bez spłukiwania włosy były strasznie suche, całkowicie matowe i bardzo splątane, jednym słowem wyglądały naprawdę okropnie. Jedyny plus był taki, że włosy widocznie zyskały na objętości, ale co z tego skoro i tak musiałam je związać bo wyglądały jak siano... Eksperyment okazał się niestety nieudany ale może na innych włosach glinka w roli szamponu sprawdziła by się lepiej.
Skład glinki ghassoul
to głównie krzemionka i magnez, oprócz tego aluminium, soda potas i tytan.
Teraz dla
porównania testuję czarną glinkę z morza martwego i na pewno w krótce podzielę
się moimi obserwacjami na jej temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz