Olej z nasion dzikiej
róży tłoczony na zimno, otrzymywany jest w 100% z nasion róży piżmowej. Zawiera
kwas trans-retinowy, kwas linolowy, kwas alfa-linolenowy, omega-6, omega-3 oraz
witaminę A. Stymuluje regenerację tkanek, dlatego wykorzystywany jest na rozstępy,
blizny, oparzenia oraz owrzodzenia skóry. Przeznaczony do pielęgnacji skóry
dojrzałej oraz suchej. Chroni przed
wolnymi rodnikami, poprawia elastyczność skóry, regeneruje komórki, spowalnia
procesy starzenia, zmniejsza powstawanie zmarszczek i redukuje blizny.
Skuteczny w przypadku „kurzych łapek”, drobnych linii wokół oczu i ust, jak
również w zmniejszaniu defektów spowodowanych działaniem słońca i wpływu
środowiska.
Olej z nasion dzikiej róży stosuje się także w leczeniu
suchej, łuszczącej, pękającej lub zniszczonej skóry. Wykorzystywany jest przy
leczeniu łuszczycy, egzemy, plam pigmentacyjnych i blizn.
Posiada właściwości:
· regenerujące
· nawilżające
· zmniejszające przebarwienia
· wspomagające syntezę kolagenu
· anti-aging
· przeciwzapalne
· ochronne
· rozjaśniające
· uelastyczniające
· wygładzające zmarszczki
· wzmacniające elastyczność włosów
· regenerujące
· nawilżające
· zmniejszające przebarwienia
· wspomagające syntezę kolagenu
· anti-aging
· przeciwzapalne
· ochronne
· rozjaśniające
· uelastyczniające
· wygładzające zmarszczki
· wzmacniające elastyczność włosów
Olej ma bardzo lejącą konsystencję, ma intensywny żółto
pomarańczowy kolor, który mam wrażenie pozostawia na skórze lekko widoczny film.
Zapach jest niezbyt intensywny i niestety nie jest to zapach kwiatów dzikiej
róży tylko bliżej niezidentyfikowany oleisty zapach.
Na początku planowałam stosować olej na skórę twarzy głównie
ze względu na jego właściwości regenerujące i nawilżające. Wciąż od czasu do
czasu zdarza mi się stosować atre derm, który bardzo mocno wysusza skórę,
dlatego szukałam czegoś typowo nawilżającego. Niestety olej nie spełnił tutaj
moich oczekiwań, jego konsystencja jest bardzo lekka, nie jest to olej bardzo
tłusty, szybko się wchłania a ja czuję, że moja skóra pod nim jest dalej sucha.
Jeśli chodzi o stosowanie oleju na twarz to jednak bardziej odpowiadają mi oleje
gęste, pozostawiające na twarzy cienką ochronną warstwę jak np. olej tamanu o
którym pisałam TUTAJ. Mimo to, zacznę go
stosować regularnie pod oczy i sprawdzę jego właściwości wygładzające kurze
łapki ;). Myślę, że olej z pestek dzikiej róży będzie dobry dla osób z cerą
normalną lub lekko przesuszoną. Skórze zmasakrowanej kwasami raczej ulgi nie
przyniesie.
Skoro olej nie sprawdził się na mojej skórze postanowiłam
sprawdzić jak zareagują na niego moje włosy. I tak po kilkakrotnym zastosowaniu
wydaje mi się, że zostanie on moim aktualnym faworytem jeśli chodzi i olejowanie
włosów. Włosy po nim są gładkie i błyszczące, wyglądają na zdrowe i odżywione.
Nakładam go na suche lub wilgotne włosy na całą noc i efekt jest bardzo fajny,
włosy są nawilżone ale nie przetłuszczone, ogólnie rewelacja. Olej można też
nałożyć na końcówki świeżo umytych włosów (odrobinę, malutką kropelkę), ładnie
wygładzi włosy ale nie przetłuści ich i nie poskleja.
Olej do najtańszych nie należy, kosztuje około 25 zł. za 50
mililitrów, ale uważam, że wart jest przetestowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz